Wówczas nasz dziadzio wpadł (jak zwykle nasz dziadek) na genialny pomysł! Mianowicie wyjął z szuflady maleńką
buteleczkę z kroplami do oczu, wylał z niej resztkę lekarstwa, umył ją porządnie, po czym nasunął na nią gumowy wentylek wyjęty koła roweru. I dzięki tej sztuczce udało się kota odchować. Dopiero kiedy urósł już nieco przeszedł na dużą butelkę. Kupa śmiechu była przy tym jego karmieniu, bowiem głodny kotek rzucał się na butelkę większą od niego. Wyrósł potem na zdrowego, potężnego kocurka. I to wszystko dzięki zaradności naszego mądrego dziadka.
Mój starszy braciszek Janek również kochał zwierzęta, jednakże preferował
jaszczurki oraz węże, których ja bardzo się lękałam (zwłaszcza gdy karmił je myszkami i rozmaitym robactwem). Najcenniejszą w jego terrarium była tak zwana agama brodata, cena której na owe czasy była istotnie niemała. Dziadek sprezentował ją memu bratu z okazji urodzin.
Jeśli sądzisz, że odnajdziesz ciekawe treści w internecie, to
przejdź do omawianego problemu i kliknij w link znajdujący się tu.
Braciszek uwielbiał ją za (jak mówił) jej niezwykłą urodę oraz
przywiązanie. Rzeczywiście, nie odstępowała swego właściciela na krok. No cóż, każdy ma jakiegoś bzika ...